Po niektórych śmierć przychodzi wcześniej niż ktokolwiek by się spodziewał, po czym – równie niespodziewanie – odchodzi z pustymi rękoma.
W 1971 roku Juliane Koepcke miała zaledwie siedemnaście lat, kiedy przydarzyło jej się coś, co większość osób skutecznie zniechęciłoby do latania (jednocześnie pozbawiając życia). W znajdujący się na wysokości ok. 3 kilometrów nad ziemią samolot, którym leciała wraz z matką, uderzył piorun. Maszyna rozpadła się na części, a Koepcke, razem z fotelem, do którego była przypięta pasami, wypadła na zewnątrz. Jako jedyna przeżyła upadek… po czym przez ponad tydzień błąkała się po peruwiańskiej dżungli, szukając pomocy. Ze złamanym obojczykiem, poranioną ręką i uszkodzonym okiem dotarła do obozowiska drwali, którzy dopiero zawieźli ją do szpitala.
Poon Lim to chiński żeglarz za swoje bohaterstwo nagrodzony później Orderem Imperium Brytyjskiego. W 1942 r. jako jedna z ośmiu osób zdołał wyskoczyć z trafionego niemiecką torpedą statku SS Ben Lomond. Po dwóch godzinach dryfowania w mroźnych wodach południowego Atlantyku trafił na niedużą tratwę z niewielkimi zapasami żywności. Wspiął się na nią i przetrwał tak 133 dni. Gdy skończyły się zapasy, łowił ryby i łapał morskie ptaki, pił łapaną w kurtkę deszczówkę. Zdołał nawet zabić rekina przy pomocy… dzbanka na wodę. Po wielomiesięcznej tułaczce Poon Lim zdołał zbliżyć się do wybrzeża Brazylii, gdzie pomocy udzielili mu miejscowi rybacy.
My mieliśmy prof. Religę, Włosi mają doktora Vitale. W 2009 roku 59–letni neurochirurg nie zgodził się na przerwanie wykonywanej przez niego operacji usunięcia guza mózgu u pacjenta pomimo że… sam dostał przy stole zawału serca. Coraz silniejsze bóle w klatce piersiowej i namowy reszty zespołu nie przekonały doktora do zaprzestania działań. Uznał, że zbyt niebezpieczne dla pacjenta byłoby przerwanie operacji w tak delikatnym momencie. Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze. Dr Vitale w pół godziny po skończonej operacji przeszedł własną angioplastykę, a wkrótce potem obaj – lekarz i jego pacjent – wrócili do zdrowia.
W 1988 Michelle Funk miała zaledwie 2,5 roku i kiedy wpadła do lodowatego strumienia, wszystko wskazywało na to, że jej wędrówka po świecie dobiegła końca. Z wody wyjęto ją dopiero po 66 minutach – nie oddychała, nie miała pulsu. Była po prostu martwa. Ratownicy nie ustali jednak w staraniach. Przez trzy godziny ogrzewali dziecko, a kiedy temperatura ciała przekroczyła 21 stopni, dziewczynka zaczęła z powrotem dawać oznaki życia. Michelle Funk, choć była już obiema (nie jakąś tam jedną) nogami na drugim świecie, ma się dobrze po dziś dzień.
Słynnemu pisarzowi wprost nie było, ekhm, pisane zejść z tego świata w naturalny sposób. Znudzony nieskutecznymi próbami kostuchy, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce – i palnął sobie w łeb. Zanim jednak to nastąpiło, przeszedł „kilka drobnych nieszczęść” – wąglik, malarię, zapalenie płuc, czerwonkę, raka skóry, WZW, anemię, cukrzycę, nadciśnienie, problemy z nerkami, śledzioną, wątrobą, uszkodzenie czaszki i… dwie katastrofy lotnicze. Za którymś kolejnym razem, kiedy samolot Hemingwaya zajął się ogniem, a drzwi były zamknięte, do ich odblokowania pisarz użył własnej głowy. Ustąpiły już za drugim ciosem.
To historia całkowicie filmowa… z tą drobną różnicą, że wydarzyła się naprawdę. Amerykański żołnierz na wojnie w Korei, sam ranny od postrzału, niósł pomoc kolegom znajdującym się w jeszcze gorszym stanie. Wtedy napadło go pięciu Chińczyków. Nieładne zagranie. W odpowiedzi gołymi rękami skręcił jednemu kark, a drugiemu zmiażdżył tchawicę. Dwóm kolejnym roztrzaskał czaszki… uderzając o siebie nawzajem. Piątego napastnika już tylko zastrzelił. W uznaniu swoich zasług David B. Bleak został odznaczony Medalem Honoru.
Jak może zakończyć się pojedynek starszego pana z gepardem? Bukmacherzy raczej nie mieliby wątpliwości. Ale akurat w tym przypadku było inaczej. W 2005 roku 73–letni Kenijczyka Daniela M’Mburugu zaatakował gepard. A skoro sam zaatakował, to niech się sam broni. Dzielny mężczyzna niewiele myśląc (naprawdę niewiele myśląc!) odrzucił maczetę i ruszył na drapieżnika z gołymi rękami. Wepchnął pięść zwierzęciu do pyska i… wyrwał mu język, posyłając natarczywego kota na tamten świat. Dziadek 1, bukmacherzy 0.
Źródła:
1,
2,
3,
4,
5,
6,
7
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą