Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CDXIII - Małolata rozmowy z dziewczyną

59 282  
249   12  
Dziś o słodkim buziaku, sprzedawcy w sklepie z odzieżą, oczywiście i zlotowych wspominek zabraknąć nie mogło, ale wszystkich i tak przebija pewien chłopak...

BUZIAK NA DOBRANOC


Czując ogarniającą mnie senność odkładam książkę na półkę, wyłączam lampkę i odciskam siarczystego buziaka na pośladku mojego (nie)szczęścia, po czym udaję konsternację:
- Upsss... sorki - myślałam, że to policzek...
Na to moje (nie)szczęście z uśmiechem od ucha do ucha:
- Możesz dać buzi także z przodu - w nosek...

by Liiina

* * * * *

INFORMATYK - TEN TO MA DOBRZE

Jako, że związany jestem z informatyką zdarza mi się pomagać znajomym. Zakupiłem router dla koleżanki co by dostarczyć Internet do komputerów właściwych. Po ukończeniu prac wywiązał się dialog.

[k] Ile Ci winna jestem?
[ja] Tylko za router, 60zł.
[k] Kurde (zaglądając do portfela) nie mam teraz gotówki. Myślałam, że mam.
[ja] Hmm, no to się rozbieraj.
[k] Uff, już myślałam, że będę musiała do bankomatu lecieć.

by trzyem


* * * * *

CIĘŻKA DOLA SPRZEDAWCY

Mój kolega pracuje w sklepie z odzieżą/sprzętem do sportów górskich itp...
W związku z czym miał kilka ciekawych pytań:

[k]lient: Czy są buty do chodzenia po wodzie?

[k]: Proszę pana ja bym chciał kupić czapkę...ale taką specyficzną...na głowę...

[k]: Czy jest kurtka na bazie gyrosu? (chodziło o goretex)

[k]: Dzień dobry, ja bym chciał kupić namiot ale taki na nieprzemakalny deszcz.

[k]: Czy są buty z podeszwą?

klient z reklamacją:
[k]: Dzień dobry, chciałbym zareklamować kurtkę.
[s]sprzedawca: Dobrze, a o co chodzi?
[k]: Mam ją dopiero dwa tygodnie i się pobrudziła.
[s]: Dobrze, mogę ją przyjąć do reklamacji, ale warunkiem reklamacji jest to, żeby reklamowana rzecz była czysta...
...i koniec końców klient kupił dwa środki do prania takiej odzieży...

by kaabe

* * * * *

WSPOMINKI ZLOTOWE


Zlot JM - faza finałowa. Tak się jakoś poskładało, że do niedawna w Parkowym stacjonował krasnal. Sztuk jeden. Tenże wspomniany przed chwilą krasnal ogrodowy, powodowan nieznanymi mi powodami pod osłoną nocy postanowił opuścić posterunek i udał się gdzieś. Udał się na tyle skutecznie, że ślad po nim zaginął. Padło wręcz podejrzenie, że rzeczonego ktoś po prostu zaj***ł... (ja preferuję określenie - przytulił). Podejrzenie było na tyle widać mocne a zwłaszcza w osobie niejakiego Pana - nazwijmy go "A" (opiekun tego burdlu), że zawezwał był on policję celem wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, gdyż szkoda jakiej doznał wedle jego szacunków przekroczyła kwotę 986 PLN - a więc kwalifikuje się do rangi bez zawiasów włącznie...

Akcja właściwa - na teren ośrodka zajeżdża radiowóz, z którego wysiada dwóch smutnych mundurowych. W tym momencie jeden z Szanownych Bojowników był odezwał się w te słowa:

- Właściwie to o co mu chodzi? Krasnal zginął, ale za to ma dwa pajace.

by lukas321

Przytoczę fragment rozmowy może nie idealnie jak szła, ale sens zachowany:

Zaczyna admin:
- Ale po co ci taki długi?
- Nie wiesz? Zawsze lubiłam długie - im dłuższy tym lepszy. Choć wolę jak więcej widać.
- A to Tobie szeroki, a nie długi jest potrzebny.
- Szeroki? Właśnie sobie to wyobraziłam. I jakoś nie wiem - myślisz, ze szeroki się zmieści?
- Zmieści się bez problemu.
- Bo najlepszy to chyba będzie i szeroki i długi i będę najbardziej zadowolona...

Tak, gadali o obiektywach...

by Charakterek

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków. Tak, to się działo prawie 6 lat temu.

I TAK POWINNY PRACOWAĆ SĄDY


Miało to miejsce jakieś -naście lat temu w pewnej małej mieścinie. Miasteczko było małe, ale na tyle duże, że miało swój sąd rejonowy. Nieduży, ale był. Był też w tym sądzie kiedyś proces, nie pamiętam o co, ale z prawa karnego. Oskarżony został uniewinniony. Po wysłuchaniu wyroku powiedział z całym szacunkiem:
- A teraz Wysoki Sąd może mnie pocałować w d**ę.
Oczywiście natychmiast kolejny proces, o obrazę sądu tym razem. Także z prawa karnego. Ale jest problem: obrażony sędzia nie ma prawa prowadzić tego procesu, a innego sędziego specjalizującego się w prawie karnym nie ma, bo to miasteczko małe i sąd też mały.
Poradzono sobie z problemem w ten sposób, iż prowadzenie procesu powierzono pewnemu starszemu już sędziemu, który zęby zjadł na prawie cywilnym. Od wielu lat prowadził on wyłącznie sprawy z prawa cywilnego.
Efekt?
Oskarżony i tym razem został uniewinniony, gdyż, cytuję:
"Nie doszło do obrazy majestatu, ponieważ oskarżony złożył Wysokiemu Sądowi jedynie ofertę, z której ten mógł skorzystać lub nie."

by finalfin

* * * * *

MÓWIŁA, ŻE BĘDZIE WCZEŚNIEJ W DOMU

Historia którą chcę się podzielić miała miejsce w zamierzchłych czasach kiedy to pierwsza część "Władcy Pierścieni" władała niepodzielnie w kinach.
Z moją, dzisiaj już byłą, miłością wybraliśmy się na wyżej wzmiankowany obraz. Decyzja była spontaniczna więc wylądowaliśmy na nieciekawych miejscach ostatniego, wieczornego seansu. Po trzech godzinach, mocno już po północy, Frodo i Sam wreszcie przestali patrzeć sobie w oczy i spojrzeli przed siebie (geje, czy co??). Film się dokonał.
Ja: - I jak Ci się podobało?
Luba: - Fajny, tylko się głupio skończył...
Ja: - Bo jeszcze będą dwie części.
I tu, inteligentna skądinąd panna, patrząc z przerażeniem na zegarek, strzela:
Luba: - TERAZ??!!

by piotraz


* * * * *

WIECIE... BYŁEM KIEDYŚ NA WESELU...

Siedzimy sobie przy ognisku na którymś spływie i snujemy sobie różne takie opowieści. Że mnie na przeziębienie brało, najadłam się czosnku w ilościach hurtowych i mówię do mojego już eksia:
- Żaden wampir mnie nie ruszy, ale Tobie dobrze radzę - jak chcesz wytrzymać ze mną w namiocie, że o ruszeniu nie wspomnę, to też lepiej czosnku zjedz...
Wtem odzywa się jeden z naszych najstarszych spływowiczów, niejaki Wojtuś - dobrze po pięćdziesiątce (o wiek mi chodzi pijaki jedne):
- Wiecie... byłem kiedyś na weselu...
Popatrzyli my na Wojtusia bo nijak to się miało do całej sytuacji, ale że Wojtuś właściwie nigdy się nie odzywał, to wszyscy zamienili się w słuch, a Wojtuś kontynuuje:
- Była taka fajna dziewczyna.. Wreszcie sobie trochę wypiłem, zebrałem się na odwagę i poprosiłem ją do tańca....
Zawiesił dramatycznie głos...
- I skubana tak śledziem śmierdziała, że nie mogłem wytrzymać...
Wszyscy:
- I co? I co?
Wojtuś:
- No co, no co... Też śledzia zjadłem i już mi nie przeszkadzało.

by atitta


I powracamy do autentyków teraźniejszych.


* * * * *

PRZYKOMPLEMENCIŁ

Ja wciąż łasa na komplementy zagajam Jakuba.
- Jak to jest kochanie, że lecisz na mnie od siedmiu lat tak samo intensywnie?
- Widzisz, ja muszę być po prostu kompletnie niewrażliwy na brzydotę.

by krolowa_sniegu

* * * * *

PORANNE POLAKÓW ROZMOWY

Rozmowa odbyta dzisiejszego, sobotniego poranka:

[O]jciec: Skocz no do apteki, po Neo Pancreatynę, dla mamy - to na trzustkę, a po drodze dla nas 0,7l Krupnika - to na głowę.
[J]a: Neo...pan... CO?!
[O]: Neo Pancreatynę.
[J]: O.K.
5 minut później, gdy zakładam buty:
[O]: To pamiętasz jak się nazywa to co miałeś kupić?
[J]: No, ba... Krupnik!
[O]: Ot, to!

by mmagick

* * * * *

ZAOPATRZENIOWIEC INFORMUJE

Woreczki strunowe, tak to się chyba nazywa. Wiecie, takie zamykane. Są wielgachne, malutkie, średnie, różne. Kumplowi skończyły się takie minimini na śrubeczki, pierdółki. Poszedł do zaopatrzenia, żeby mu kupili.
Siedzimy se jakiś czas później w naszym uroczym openspejsie. Cisza, tylko lekki szum klawiatur. Znad jednego boksu wychyla się dziewczę (zaopatrzeniowiec)...
- Piotrek! Masz małe worki!

W openie masakra jak okiem sięgnąć

by Rupertt

* * * * *

WETERYNARZ RADZI

Jakiś czas temu u mnie w przychodni zaczęli pojawiać się ludzie z wyjątkowo niesfornym psiakiem. Objawy? Tornado w domu, podgryzanie rąk, nóg itd.
Na wszelkie próby skłonienia ich do spotkania z treserem/behawiorystą reagowali wręcz alergicznie, wreszcie nie mogąc ich już wytrzymać rzuciłem "Proszę nasikać na psa gdy będzie niegrzeczny."
Pomogło, bo zniknęli mi na dłużej z oczu.
Pojawili się wczoraj, pies jakiś taki odmieniony, wyciszony.
Pierwsze słowa Właściciela po wejściu do gabinetu: "Panie doktorze to naprawdę podziałało, a myśleliśmy, że pan jakiś dziwny jest."

Ciekawe... czy sikali obydwoje?

by scrapper

* * * * *

MAŁOLATA ROZMOWY Z DZIEWCZYNĄ

Wracając do domu, na przystanku autobusowym, byłem świadkiem takiej scenki, w której udział wzięli ch1-rozmawiał przez telefon i ch2. Obaj mięli po ok 17 lat.

Chłopiec rozmawiający przez telefon swoją wypowiedź prowadził mniej więcej w ten sposób (wybaczcie, że nie oddam wszystkiego ze szwajcarska dokładnością, ale - jak się przekonacie - nie detale są istotne):

(ch1)"...no mówię Ci, k*rwa, że go nie ma przy mnie... Pie*dol się, sam jestem...no jestem sam, bo po zioło jadę, a ty, k*rwa, czego chciałaś?...Ssij pałę, k*rwa...popie*doliło Cię?...J*b się!"

(ch2) chyba Cię nieźle wkurzyła?

(ch1) Pie*dol się, ja ją kocham!

by FJP

Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule maila wpisz Autentyk.


Oglądany: 59282x | Komentarzy: 12 | Okejek: 249 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało