Kupiłam na ostanich, zapoconych i objuczonych zakupach, kilka kawałków ryby. W szczególe mustela szarego, ale w ogóle, to nada się każdy filet, czy inny bezostny kawałek ryby o w miarę delikatnym mięsie.
Różnica między tym przeznaczonym drugim daniem, a pierwszym jest taka, że do drugiego dania wkładamy kawałki ryby na sos pomidorowy, a tu... dziabiemy wszystko razem
Będziemy potrzebować na 4 osoby:
- 750ml przecieru pomidorowego
- nie zerknęłam, ile dokładnie tego rekinka było, ale podejrzewam, że po oczyszczeniu nie zostało więcej niż 300g
- kilka ząbków czosnku
- papryczki pikantnej sztuk jeden
- paru listków szałwi dla ciekawskich (dla mniej przekonanych łyzeczki siekanej natki pietruszki, dla leniwych i nie przekonanych niczego)
- oliwy ev
- soli
- wybranego makaronu 360g wedlug zaleceń, 400g w czasach nudnej kwarantanny, ja wrzuciłam pół kilo, bo mam Średniego i męża
Rybkę okrajamy z wszelkich skór i ości, żeby potem niespodzianek nie było, siekamy na małe kawalki, czosnek siekamy na plasterki, czy jak wolimy, papryczkę używamy według naszego smaku, tu wyjęłam pestki i te łykowate, najbardziej pikantne wyrostki, na których się pestki trzymają, bo lubimy lekko pikantny smak. Szałwię zostawiamy w całości:
Na dobrze rozgrzany, ale nie dymiący ogień wrzucamy czosnek, papryczkę, szałwię i rybę zaraz po nich, osmażamy chwilkę, nie zrumienieje, ale czosnek zabarwi się na lekko złoty:
Zalewamy przecierem pomidorowym, doprowadzamy do wrzenia, solimy, zmniejszamy ogień i na malutkim zostawiamy do pyrkania, dopóki nie pojawią się takie dołeczki wypełnione oliwą, wtedy sos jest gotowy:
W miedzyczasie kilka razy mieszamy, smakujemy, w razie czego dosalamy, a gdyby pomidor okazał się zbyt kwaśny docukrzamy małą szczyptą cukru.
Kiedy widzimy, ze sos zbliża się do właściwej sosowatości, nastawiamy duży gar wody, do wrzącej wsypujemy garść soli, wrzucamy wybrany makaron w wybranych proporcjach i, kiedy będzie al dente, odcedzamy zachowujac chochelkę wrzątku.
Makaron wrzucamy do sosu, bezwzględnie mieszamy, jeśli wydaje się nam zbyt suchy, to dolewamy chochelkę zachowanego z gotowania wrzatku (co i tak możemy zrobić, robi się dodatkowy sosik ze skrobi zawartej w wodzie), jeśli nie byliśmy na tyle ciekawi, żeby mi zaufać i wrzucić szałwię, to posypujemy pietruszką, wykładamy na talerze, włala:
Z tym bialym, schłodzonym, winem gazowanym to była milość w czasach cholery
A jesli macie rybę i chcecie zrobić drugie danie, to najpierw zróbcie sos pomidorowo- czosnkowy z podanych składników, a potem, po zagotowaniu, połóżcie na niego rybę, przewracając jak najmniej, najlepiej w ogóle albo tylko raz.
Różnica między tym przeznaczonym drugim daniem, a pierwszym jest taka, że do drugiego dania wkładamy kawałki ryby na sos pomidorowy, a tu... dziabiemy wszystko razem
Będziemy potrzebować na 4 osoby:
- 750ml przecieru pomidorowego
- nie zerknęłam, ile dokładnie tego rekinka było, ale podejrzewam, że po oczyszczeniu nie zostało więcej niż 300g
- kilka ząbków czosnku
- papryczki pikantnej sztuk jeden
- paru listków szałwi dla ciekawskich (dla mniej przekonanych łyzeczki siekanej natki pietruszki, dla leniwych i nie przekonanych niczego)
- oliwy ev
- soli
- wybranego makaronu 360g wedlug zaleceń, 400g w czasach nudnej kwarantanny, ja wrzuciłam pół kilo, bo mam Średniego i męża
Rybkę okrajamy z wszelkich skór i ości, żeby potem niespodzianek nie było, siekamy na małe kawalki, czosnek siekamy na plasterki, czy jak wolimy, papryczkę używamy według naszego smaku, tu wyjęłam pestki i te łykowate, najbardziej pikantne wyrostki, na których się pestki trzymają, bo lubimy lekko pikantny smak. Szałwię zostawiamy w całości:
Na dobrze rozgrzany, ale nie dymiący ogień wrzucamy czosnek, papryczkę, szałwię i rybę zaraz po nich, osmażamy chwilkę, nie zrumienieje, ale czosnek zabarwi się na lekko złoty:
Zalewamy przecierem pomidorowym, doprowadzamy do wrzenia, solimy, zmniejszamy ogień i na malutkim zostawiamy do pyrkania, dopóki nie pojawią się takie dołeczki wypełnione oliwą, wtedy sos jest gotowy:
W miedzyczasie kilka razy mieszamy, smakujemy, w razie czego dosalamy, a gdyby pomidor okazał się zbyt kwaśny docukrzamy małą szczyptą cukru.
Kiedy widzimy, ze sos zbliża się do właściwej sosowatości, nastawiamy duży gar wody, do wrzącej wsypujemy garść soli, wrzucamy wybrany makaron w wybranych proporcjach i, kiedy będzie al dente, odcedzamy zachowujac chochelkę wrzątku.
Makaron wrzucamy do sosu, bezwzględnie mieszamy, jeśli wydaje się nam zbyt suchy, to dolewamy chochelkę zachowanego z gotowania wrzatku (co i tak możemy zrobić, robi się dodatkowy sosik ze skrobi zawartej w wodzie), jeśli nie byliśmy na tyle ciekawi, żeby mi zaufać i wrzucić szałwię, to posypujemy pietruszką, wykładamy na talerze, włala:
Z tym bialym, schłodzonym, winem gazowanym to była milość w czasach cholery
A jesli macie rybę i chcecie zrobić drugie danie, to najpierw zróbcie sos pomidorowo- czosnkowy z podanych składników, a potem, po zagotowaniu, połóżcie na niego rybę, przewracając jak najmniej, najlepiej w ogóle albo tylko raz.
--
https://www.facebook.com/lunaefragmenta/?ref=bookmarks