Kumpel kiedyś oprócz cebuli wymoczył jeszcze w cieście naleśnikowym kawałki kurzego cyca, wyszło coś a'la nuggetsy, bardzo spoko.
A tu propozycja nie z głębokiego tłuszczu - grzanki!
Niestety najsmaczniejsze są na parszywym chlebie tostowym. W najprostszej wersji: na spód serek śmietankowy, na to salami/szynka i najlepiej mix serów, chociaż dwóch - gouda, mozzarella, camembert albo jakiś lazur.
W wersji wiejskiej: szynka/kiełbasa/boczek, cebula, papryka, ser wędzony.
W wersji greckiej i dla wegehipsterów: feta, czerwona cebula i oliwki (względnie jakiś warzyw, papryka lub pomidor; ja tam nie lubię pomidora na ciepło, ale wegehipstery jedzo).
W wersji śródziemnomorskiej: tuńczyk, cebula i oliwki/kapary.
Albo można machnąć na spód keczup z przyprawami i na to podsmażone wcześniej pieczarki z cebulą + jakiś dodatek mięsny.
Serek na spodzie to spoko patent, bo grzanki nie są suche i składniki się przyklejają.
Z jednej klasycznej blachy piekarnikowej wychodzi ~12 grzanków.
Po n-tej imprezie nabywa się skilla robienia grzanek z zamkniętymi oczami i w różnym stanie skupienia o każdej porze dnia i nocy.