Dzień 1.
Do naszej jednostki przyjechał pułkownik i zapowiedział, że będziemy uczyć się sztuki dywersji według nowego programu. Do ukończenia kursu nikt nie dożyje, a komu się to nie podoba - może pisać raport. Rozstrzelają go poza kolejnością.
Dzień 2.
Przysłali nowego sierżanta. Powiedział, że to on będzie nas szkolił. Nauczymy się specjalnych tajnych technik ninjitsu - tak tajnych, że sami ninja nawet ich nie znają. W ramach demonstracji możliwości sierżant rozwalił łbem w drzazgi podkład kolejowy i zjadł hełm.
Dzień 3.
Okazało się, że z tym rozstrzelaniem to pułkownik żartował. Nic to - przyjedzie do nas jeszcze raz, to my sobie z niego tak zażartujemy, że się wespnie w płetwach na słup telegraficzny.
Dzień 5.
Nauczyliśmy się kopać w ziemi przyspieszoną metodą, a następnie przeskakiwać przez dziury. Pod koniec dnia wszyscy umieli przeskakiwać ośmiometrowe jamy.
Dzień 7.
Dla podniesienia motywacji sierżant rozłożył w okopach drut kolczasty. Teraz już umiemy przeskakiwać 15-metrowe dziury. Bez rozbiegu.
Dzień 9.
Uczyliśmy się przeskakiwać przez ogrodzenia. Z dwumetrowymi problemu nie było. A z pomocą sierżanta, drutu kolczastego i deski z gwoździami wszyscy nauczyliśmy się przeskakiwać i trzymetrowe. Nocą połowa jednostki wyskoczyła przez płot na lewiznę.
Dzień 10.
Przyjechali saperzy i postawili 7-metrowy mur. Tymczasem pod kierownictwem sierżanta nauczyliśmy się pokonywać przeszkody 5-metrowe. W nocy znów połowa jednostki pokonała ogrodzenie i poszła na lewiznę. No co, jak się nie da przeskoczyć, to trzeba podiwanić z magazynu sąsiedniej jednostki lotniczej rakietowe przyspieszacze startowe...
p.s. Się spodoba, będzie więcej.
Do naszej jednostki przyjechał pułkownik i zapowiedział, że będziemy uczyć się sztuki dywersji według nowego programu. Do ukończenia kursu nikt nie dożyje, a komu się to nie podoba - może pisać raport. Rozstrzelają go poza kolejnością.
Dzień 2.
Przysłali nowego sierżanta. Powiedział, że to on będzie nas szkolił. Nauczymy się specjalnych tajnych technik ninjitsu - tak tajnych, że sami ninja nawet ich nie znają. W ramach demonstracji możliwości sierżant rozwalił łbem w drzazgi podkład kolejowy i zjadł hełm.
Dzień 3.
Okazało się, że z tym rozstrzelaniem to pułkownik żartował. Nic to - przyjedzie do nas jeszcze raz, to my sobie z niego tak zażartujemy, że się wespnie w płetwach na słup telegraficzny.
Dzień 5.
Nauczyliśmy się kopać w ziemi przyspieszoną metodą, a następnie przeskakiwać przez dziury. Pod koniec dnia wszyscy umieli przeskakiwać ośmiometrowe jamy.
Dzień 7.
Dla podniesienia motywacji sierżant rozłożył w okopach drut kolczasty. Teraz już umiemy przeskakiwać 15-metrowe dziury. Bez rozbiegu.
Dzień 9.
Uczyliśmy się przeskakiwać przez ogrodzenia. Z dwumetrowymi problemu nie było. A z pomocą sierżanta, drutu kolczastego i deski z gwoździami wszyscy nauczyliśmy się przeskakiwać i trzymetrowe. Nocą połowa jednostki wyskoczyła przez płot na lewiznę.
Dzień 10.
Przyjechali saperzy i postawili 7-metrowy mur. Tymczasem pod kierownictwem sierżanta nauczyliśmy się pokonywać przeszkody 5-metrowe. W nocy znów połowa jednostki pokonała ogrodzenie i poszła na lewiznę. No co, jak się nie da przeskoczyć, to trzeba podiwanić z magazynu sąsiedniej jednostki lotniczej rakietowe przyspieszacze startowe...
p.s. Się spodoba, będzie więcej.
--
Pracuj u podstaw. Zaminuj fundamenty systemu. Wszelkie prawa do treści wrzutów zastrzeżone
Nie namawiam do łamania prawa. Namawiam do zmiany konstytucji tak, aby pewne czyny stały się legalne.
No shitlings, no cry!