Każdy naród może pochwalić się wynalazkami, które w taki czy
inny sposób wpłynęły na losy świata. Wielkich twórców i
wizjonerów ma także Ukraina. I to właśnie o nich dzisiaj sobie
opowiemy.
Zanim jakiś
domorosły historyk uprzedzi mnie w komentarzach, od razu powiem –
„Tak, tak. Wiem. Pomysłodawcą stworzenia helikoptera jest
Leonardo Da Vinci – wielki renesansowy artysta i uczony, co to pozostawił po sobie dziesiątki szkiców przedstawiających projekty
urządzeń, które powstać miały dopiero setki lat po jego
śmierci”. OK, mamy już to za sobą. Teraz przejdźmy do
konkretów. Pierwszy prototyp śmigłowca powstał już w 1907 roku –
jego twórca, francuski producent rowerów Paul Cornu zaprezentował
swoją maszynę o dwóch śmigłach, która zawisła ok. 1,5 metra nad
ziemią i ku radości gapiów
utrzymała się w takiej pozycji przez
dobrą minutę.
W kolejnych latach
powstawały inne prototypowe maszyny. Ot, chociażby taki Focke-Wulf
Fw 61 – niemiecki śmigłowiec, zaopatrzony w silnik napędzający
parę śmigieł znajdujących się po dwóch krańcach kadłuba. Mimo że
konstrukcji tej daleko było do współczesnych helikopterów, to
trzeba tutaj przyznać, że pojazd ten zapisał się w historii jako
pierwszy śmigłowiec, którym odbyto w pełni kontrolowany lot.
Maszynę, która
była milowym krokiem w historii śmigłowców zawdzięczamy
Igorowi
Sikorskiemu –
urodzonemu w Kijowie, mieście należącym wówczas
do Imperium Rosyjskiego, wynalazcy. Stworzył on rozwiązanie, które
do dziś stosowane jest w tego typu konstrukcjach – prototypowe
helikoptery posiadały jeden tylko trzypłatowy wirnik nośny oraz
dodatkowe śmigło ogonowe.
W 1923 roku Sikorski otworzył w USA
przedsiębiorstwo produkujące samoloty. I to właśnie tam
skonstruowano Vought-Sikorsky 300 – jednoosobowy śmigłowiec,
który odbył rekordowo długi lot (trwał ponad półtorej godziny).
Był to też pierwszy helikopter zdolny do przewożenia ładunków.
Po drobnych poprawkach pojazd ten stał się wzorcem dla kolejnych
konstruktorów z całego świata.
Zanim powstała
szczepionka na tę paskudną chorobę, cholera w samym tylko Imperium
Rosyjskim posłała do piachu ponad milion osób. W ciągu stu lat
doszło do pięciu epidemii tej wywołanej przez bakterie
Vibrio
cholerae zarazy. Jednym z wielu ludzi nauki, którzy podjęli się
prób znalezienia sposobu na ochronę ludzkich żyć przed tą
chorobą, był urodzony w Odessie, wywodzący się z żydowskiej
rodziny,
Waldemar Haffkine.
Jego dobrze zapowiadającą się karierę
bakteriologa przerwały nastroje antyżydowskie, które od momentu
zamachu na cara Mikołaja II zaczęły coraz bardziej być widoczne
wśród społeczeństwa Imperium. Po kolejnym pogromie Waldemar
przeniósł się do Paryża, gdzie szybko znalazł posadę w
Instytucie Pasteura. I to tam zaczął pracować nad szczepionką
przeciw cholerze. Preparat ten miał zmniejszać zjadliwość
bakterii. Eksperymenty Haffkine prowadził na samym sobie – 18 lipca
1892 roku wstrzyknął sobie pierwszą dawkę szczepionki i z
ukontentowaniem odnotował bardzo krótki okres inkubacji bakterii.
Jako że sukces jego pracy nie został doceniony przez środowiska
naukowe w Paryżu, uczony spakował walizki i
pojechał do Indii,
które właśnie zmagały się z kolejną falą cholery. Zaszczepił
tam 25 tysięcy osób. Większa część z nich przeżyła epidemię.
Do tego kraju wrócił w 1896 roku i podał jego mieszkańcom 30
tysięcy kolejnych dawek swego preparatu. W ciągu kolejnych kilku
lat zaszczepiono tam ponad 4 miliony obywateli!
Parę lat później
opracował też szczepionkę przeciw dżumie. Co warte odnotowania –
wynalazek Haffkina budził ogromne kontrowersje nie tylko wśród
szarych obywateli, ale i w kręgach naukowych. Szczepionki zazwyczaj chroniły przed śmiercią w wyniku wyniszczających
chorób, ale odnotowywano też sporo efektów ubocznych tej
procedury. Wielu lekarzy upierało się więc przy dawnych metodach
zabezpieczeń, czyli dbaniu o higienę czy np. odkażaniu domostw
tlenkiem wapnia. Waldemar będąc w Indiach też prawie opuścił ziemski padół – w wyniku zamachu na swoje życie, który to
zorganizowany
został przez grupę islamskich ekstremistów.
W 1898 roku podczas
epidemii cholery w Rosji wiele osób nadal otwarcie wyrażało swoją
dezaprobatę dla wynalazku uczonego z Odessy, ale mimo to jego
preparat zaczął być masowo podawany obywatelom. Z doskonałym
skutkiem – warto podkreślić.
Niestety za swojego
życia Haffkine nie doczekał się należnych mu wyrazów wdzięczności
za uratowanie milionów ludzi przed chorobami, które jeszcze do
niedawna ich dziesiątkowały. A wszystko to przez incydent, który
miał miejsce w 1902 roku, kiedy to grupa zaszczepionych przez niego
Hindusów zmarła na tężec. Uczony został wyrzucony z pracy, a
przeciw niemu wszczęto dochodzenie, któremu towarzyszyła aura
społecznego skandalu. Dopiero później ustalono, że winę poniósł
asystent Waldemara, który nie odkaził nakrętki z przygotowanym do
podania pacjentom preparatem. Tak naprawdę wiele lat po śmierci Haffkina
doceniono jego pracę.
Aby zasłużyć na uznanie, rewolucyjne
wynalazki nie zawsze muszą dotyczyć technologicznych wyścigów czy
medycznych osiągnięć ratujących ludzkie życia. Taki na przykład Petro Prokopowicz wywrócił do
góry nogami…
pszczelarstwo! Ten urodzony w 1775 roku potomek
Kozaków zajmował się budowaniem uli. Mając zaledwie
33 lata, Petro posiadał już 580 takich pszczelich domków i za
punkt honoru postawił sobie wynalezienie metody pozyskiwania miodu
bez konieczności mordowania całej populacji owadów. Pomysł, na
który wpadł Prokopowicz był równie prosty, co genialny –
mężczyzna skonstruował drewnianą, łatwo wymontowywaną z ula
ramę. W ten sposób pszczelarz miał łatwy dostęp do
wyprodukowanego przez owady miodu i mógł go zbierać bez czynienia
im większej szkody.
Wynalazek ten momentalnie przyjął
się wśród innych hodowców i już parę lat później na całym
świecie korzystano z tego typu ram umieszczanych w ulach.
Prokopowicz był też
nauczycielem, który wyedukował przeszło 700 pszczelarzy!
Urodzony w 1907 roku
Siergiej Korolow był absolwentem Kijowskiego Instytutu
Politechnicznego, gdzie uczył się na nowo powstałym wydziale
lotnictwa. Aby stać go było na pobieranie edukacji, chłopak musiał
dorabiając sobie roznoszeniem gazet czy podejmowaniem się drobnych
robót naprawczych. Korolow na dobre „skrzydła rozwinął” w
Moskiewskiej Wyższej Szkole Technicznej. Jako inżynier mechaniki
lotniczej znalazł pracę w fabryce Andrieja Tupolewa. To tam
zaangażował się w projekty konstruowania nowoczesnych – jak na
tamte czasy – maszyn. Później wszedł w skład grupy badawczej
mającej za zadanie stworzenia rakiety przeciwlotniczej dalekiego
zasięgu. Niestety, prawdopodobnie za sprawą zdrady konkurujących z
nim kolegów,
Siergiej posądzony został o działanie w grupie
sabotażystów. Jako jedna z milionów ofiar tzw. „wielkiej
czystki” inżynier miał zostać rozstrzelany.
Karę zamieniono mu
jednak na 10 lat harówki w kołymskim gułagu. Kiedy komisarzem spraw
wewnętrznym mianowany został Ławrientij Beria, wielu uczonych
będących w niewoli sprowadzono do „nowych” więzień, którymi
były zamknięte, pilnowane przez armię ośrodki badawcze i
instytuty. I tak też Korolow wyruszył w podróż do Władywostoku. Podczas tej przeprawy roztrzaskał się o skały statek, którym Korolow płynął,
a sam uczony zachorował na szkorbut, stracił niemal wszystkie zęby,
jego ciało pokryło się wrzodami i chyba tylko szczęście
sprawiło, że naukowiec przeżył tę gehennę.
Przebywając już w
nieco lepszych warunkach, ale nadal w niewoli, Siergiej pracował nad
silnikami rakietowymi. Pracę tę kontynuował też w 1944 roku,
kiedy to odzyskał wolność. Ba, stał się nawet jedną z
najważniejszych postaci radzieckiego projektu
tworzenia rakiet
międzykontynentalnych. Przy okazji Korolow i jego ludzie bezczelnie
skopiowali przejętą od Niemców rakietę V-2.
Jako doskonały
teoretyk i wyjątkowo ambitny konstruktor, Siergiej zdołał przekonać władze ZSRR do utworzenia radzieckiego programu
kosmicznego. Jak pamiętamy z historii – ostatecznie to Amerykanie
jako pierwsi stanęli na Księżycu, ale nie zmienia to faktu, że
dowodzony przez Korolowa zespół, wykorzystując rakietę R-7,
wystrzelił na orbitę pierwszego sztucznego satelitę – Sputnik-1
– oraz wysłał w kosmos pierwszego człowieka. 12 kwietnia 1961 roku z
kosmodromu Bajkonur w swoją wielką podróż wyruszył Jurij
Gagarin!
Korolow nie chciał
spoczywać na laurach i po wielkim sukcesie pierwszej załogowej
misji kosmicznej planował wysłać człowieka na Księżyc,
stworzyć pierwszą stację orbitalną oraz rozpocząć programy,
których zwieńczeniem miałaby być podróż radzieckich kosmonautów
na Marsa! Niestety, Siergiej zaczął niedomagać zdrowotnie. Trafił
na operację usunięcia dokuczliwych hemoroidów. W trakcie zabiegu
wykryto w jelicie grubym pacjenta złośliwy guz. Lekarze podjęli
decyzję o usunięciu go. Zabieg ten wymagał jednak intubacji, a
okazało się, że Korolow nie był w stanie wystarczająco szeroko
otworzyć szczęki (niektórzy twierdzą, że uczony doznał złamania
żuchwy w wyniku tortur podczas swego pobytu w gułagu). Mężczyzna
nie przeżył tej operacji.
Iwan Puluj przyszedł
na świat w Grzymałowie w 1845 roku, jednak wykształcenie zdobył
na Uniwersytecie Wiedeńskim, a później w Strasburgu. Oprócz
swojej pracy naukowej (był m.in. dziekanem wydziału elektrycznego,
a z czasem rektorem Niemieckiego Instytutu Politechnicznego w
Pradze), Iwan zasłynął też jako jedna z osób zaangażowanych w
projekt
pierwszego w historii tłumaczenia Pisma Świętego na język
ukraiński.
W latach 80. XIX
wieku Puluj rozpoczął badania nad wykorzystaniem promieni
katodowych – intrygującego zjawiska strumieni elektronów (wówczas
nieznanych jeszcze cząstek elementarnych) opisanych w 1859 roku
przez niemieckich uczonych. Iwan nazwał ów fenomen „zimnym
światłem” i skonstruował nawet luminescencyjną lampę gazową,
będącą niczym innym jak
prymitywnym prototypem lampy
rentgenowskiej – wynalazku, który powstał parę ładnych lat
później. Warto jednak dodać, że to Puluj po raz pierwszy
wykorzystał promienie X do prześwietlenia ciała i uznał,
że to urządzenie może mieć duży potencjał w medycynie!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą