Bardzo głębokie przemyślenia XVI
Dzisiaj dowiemy się jaką wg autora można odpowiedzieć bardzo straszną historię przy ognisku oraz co wkurza piratów i jeszcze kilka równie błyskotliwych przemysleń...
Uważam, że ktoś powinien mieć przyzwoitość powiedzieć mi, że lunch był za darmo. Kazać komuś wybiegać z sałatką ziemniaczaną w rękach, udając, że wymiotuje, nie nazwałbym tego gościnnością.
* * *
Jeśli ktokolwiek stwierdzi, że nienawidzi wojen bardziej ode mnie, lepiej niech ma przy sobie nóż, tyle wam powiem.
* * *
Jeśli w przyszłości będą ruchome chodniki, myślę, że stojąc na nich trzeba będzie przybrać pozę, jakby się szło, żeby nie wystraszyć psów.
Autentyki CLV - A ty gdzie nie byłeś?
kish
·
6 sierpnia 2006
36 377
6
13
Jeżeli chcecie poznać kolejne historie z życia Bojownictwa, przed Wami kolejny odcinek Autentyków, a że wakacje w toku, będzie letnio i wakacyjnie(chociaż nie tylko)...
ZASTĘPSTWO
Zmieniła nam się na jakiś czas sekretarka. Z typowej blondi na jeszcze bardziej typową blondi i to na dodatek pinkowatą.
Przyjechali przed momentem [K]ontrahenci, to ja grzecznie pytam czy coś wypiją. Oni "niestety" wybrali tylko kawę. Wołam więc [S]ekretarkę i mówię co i jak.
[S] - Jakiej kawy się panowie napiją?
[K] - Sypanej.
[S] - Ale naturalną czy rozpuszczalną?
Po chwili [S] wybiega z kuchni i pyta:
Oto kolejne kilka dni z życia treningowego naszego przysżłego kadrowicza i członka drużyny Mistrzów Świata...
Dzień trzydziesty trzeci.
Rano wszyscy zebraliśmy sie na stadionie. Autobus który przyjechał miał jeden tylko mankamet - dykty zamiast okien, a kierowca tylko nas poganiał, żeby jak najszybciej jechać. Dziwne...
Czesiek faktycznie polazł wczoraj do lasu, jednak nie znalazł gniazda szerszeni, za to udało mu się gdzieś wykopać pocisk moździeżowy. Wziął go ze sobą, żeby nam pokazać.
Dzień trzydziesty czwarty.
Wyjazd do Świerklańca został przełożony na jutro z powodu akcji saperów na stadionie.
Dzień trzydziesty piąty.
W końcu jedziemy! Wzięliśmy ze sobą piłki, cały sprzęt sportowy, 10 skrzynek oranżady, kilka bejzboli na miejscowe kluby kibica i paciorki na wymianę z tambylcami (tubylcy są TU, a tambylcy TAM, przecież to proste...)
Dzień trzydziesty szósty.
Po całym dniu męczącej jazdy dotarliśmy na miejsce. Jechaliśmy bardzo długo bo bramkarz Czesio ma chorobę lokomocyjną i co chwilę musieliśmy się zatrzymywać. Paciorki okazały się niepotrzebne - Świerklaniec to tylko 200 km od naszych Makoszyc i nie mieszkają tu Murzyni. Szkoda. Poza tym aklimatyzujemy się.
Dzień trzydziesty siódmy.
Leczymy się po aklimatyzacji
Dzień trzydziesty ósmy.
Pierwszy trening w Świerklańcu odbył się na basenie. Przed wejściem do wody okazało się, że tylko bramkarz Czesio umie pływać. Bawiliśmy się więc w brodziku. Później poszliśmy do sauny. Zrobiliśmy zawody kto dłużej wytrzyma. Wyszedłem po 20 minutach, a rekordzista, pomocnik Darek dopiero po 45 minutach stracił przytomność.
Dzień trzydziesty dziewiąty.
Korzystając z wizyty w szpitalu gdzie odwiedziliśmy Cześka (jednak nie umiał pływać), zrobiono nam podstawowe badania. Wyszło na jaw, że Darek wczoraj, poza przytomnością, stacił w saunie 15 kilogramów, a napastnik Miecio, zapytany o godzinę, zorientował się, że stracił zegarek marki Rolex, który kupił kiedyś u ruskich na targu za 4 dolary. Jutro dalej będziemyj trenować na miejscowych obiektach...
W poprzednich odcinkach...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą