Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy XV
Spożywający posiłki podczas lektury - pamiętajcie, że robicie to na własne ryzyko. Czujcie się ostrzeżeni ;)
Czy znacie bajkę o staruszce, która wszędzie, k*rwa, miała za daleko? Albo tę o krasnoludku, który w dalekiej kopalni walił się w łeb kilofem bluzgając coś na temat niezmiernej odległości od najbliższej budki z piwem? Opowieści te pasowały jak ulał do okolicy, w której kiedyś przyszło mi pracować, a mianowicie położonego - naprawdę - za siedmioma górami (rzek nie liczyłem) przysiółka o wdzięcznej nazwie Zaszczynki. Administracyjnie przysiółek należał do pewnej wsi, leżącej za górą, a nazwa była nieoficjalna, ale Prezes komentując temat i tak nigdy nie mówił inaczej, jak "Sławek w szczynach siedzi" - co w jego pojęciu stanowiło kapitalny dowcip, którym uwielbiał błyszczeć jako prawdziwy lew salonowy.
Miałem w okolicach tych Zaszczynek zbudować kilka drewnianych mostków przez górskie potoki. Budowy były rozrzucone na kilkunastu kilometrach kilku różnych dróg. Robotnicy dojeżdżali ze kwater we wsi samochodami, a ja miałem bazę na budowie najbliższej cywilizacji - kilometr za wsią S., której dwieście dymów stanowiło największe skupisko ludzkie w promieniu kilkunastu kilometrów.
Pewnego razu siedzę sobie spokojnie w biurze popijając ciepłą góralską herbatę, gdy nagle zadzwonił telefon. Telefonował mój dobry znajomy, Starszy Jurek Sztabowy z najbliższego gminnego "cyrkułu".
- Sławcju, ty gdz’ie? Ty w S.? Ta weź’ ty i przyjedz’ szybko do Zaszczynków, a? - mówił dość zaaferowanym głosem.
- Jureczku, nie mogę jechać, bo herbatę wypiłem*...
- Ta sraj ty na te harbate i przyjedz’ ! Toż c’iebie tu nikt nie zatrzyma, bo ja z radiowozem tu, w Zaszczynkach s’iedze, a aspiran’cik nie przyjedz’ie, bo ta czym? Welocypedem? Ta przyjedz’, ważna rzecz się stała! - zawsze mnie zachwycało jego przepiękne gładkie "ł".
- Co się stało, Jureczku?
- Ta ludzie twoje do sklepu jechali, ta ja ich zatrzymał…
- Pijane? - spytałem przerażony, mając niezłe pojęcie o stanie przydzielonego tam Żuka, lokalnych serpentynach i możliwościach moich ludzi w dziedzinie metod zabijania nudy.
- Ta nie pijane… Ta mówię tobie, przyjedz’ ty lepiej…
Odłożyłem słuchawkę z mieszanymi uczuciami. Chcąc mnie zaprosić na ścinanie białka, Jurek zwykle stosował bardziej bezpośrednie metody w stylu "Ta chodz’, szkiełko przewietrzym" lub podobnym. Zostawiwszy ostatni łyk herbaty do czasu powrotu, wsiadłem w UAZ-a i pognałem w stronę Zaszczynek.
Wedle opowieści firmowych mechaników UAZ pochodził z tej sławetnej kolumny, którą pamiętnego dnia przemieszczał się generał Świerczewski koło Baligrodu, toteż gnałem nim z zawrotną prędkością, oscylującą między 40 a 50 kilometrów na godzinę, wysłuchując wszelkich możliwych rzężeń, stuków, jęków i skrzypień. Siąpił deszcz. Radiowóz Jureczka zobaczyłem przed sklepem w Zaszczypkach, zjechałem więc na udeptane błoto na poboczu i wlazłem do radiowozu.
- Cześć Jureczku, to co się dzieje?
- No czes’c’ Sławcju, ta ja ci już mówił: ludz’i twoich ja zatrzymał pod sklepem… Wrócic’ nie pozwolił…
- Ale czemu? - wciąż mi się nie mieściło w głowie, żeby taki doświadczony wyjadacz jak Starszy Sztabowy Jurek robił aferę z byle powodu. Jureczek patrzy na mnie, zezując znad swego nosa a’la Charłamp i powiada:
- Ja im kazał za sklep, pod stodołę zajechac’, ta żeby spektakl’u nie robic’... Ty chodz’, zobaczysz…
Wygramoliłem się z radiowozu i wraz z Jurkiem poszedłem za sklep. Stanąłem jak wryty.
Moi ludzie w liczbie czterech cieśli plus przodowy Tupaj stali w rządku z pospuszczanymi głowami. Wziąłem ich na spytki i sytuacja stała się jasna.
Budowa, z której przyjechali do sklepu, mieściła się jakieś 4 kilometry od Zaszczynek. Żuk pojechał po gwoździe i impregnat, a im się przypomniało, że nie mają nic na śniadanie. Tu nie wytrzymałem:
-Taaa, śniadanie, nie pie*dol mi tu za uszami, Tupaj, bo na hektar czuję, że was kacor męczy…
- A nie męczy, k*rwa!
- Kłamiesz, k*rwa.
- No kłamię… k*rwa…
- To odszczekaj, k*rwa.
- Bo co, k*rwa?
- Bo ci, k*rwa, przyp***dolę.
- Hauuuuuu… - odszczekał chrapliwie na pół wsi, przy czym z dachu spadły trzy wróble, porażone jego oddechem.
Iść im się nie chciało, to pojechali.
Wielką gąsienicową koparką, która stała obok jako corpus delicti.
Gąsienicami nie wolno jeździć po asfalcie. Do tego żaden nie miał na nią uprawnień.
Nie wiedziałem, czy się śmiać, czy płakać… Kiedy sprawa się rozeszła, pół firmy trzęsło się ze śmiechu. A ilekroć potem popiliśmy, tylko wtajemniczeni wiedzieli, dlaczego Tupaj dostawał zawsze piany na ustach, kiedy ktoś rzucał hasło: "Tupaj, opowiedz jeszcze raz o czterech pancernych i psie!"
----------------------------------------------------------------------------------------
* dla niezorientowanych w temacie wyjaśniam - góralska herbata różni się od zwykłej tym, że połowę jej objętości stanowi wysokoprocentowy alkohol, w tym konkretnym przypadku była to słynna łącka śliwowica. Ta o gwarantowanej mocy 70 procent. Z reguły ma więcej.
Poczytaj też poprzednie wspomnienia kierownika wesołej budowy.
01.05
- Mistrzowie Internetu – Kolejny poziom w Biedronce: Zasieki (13)
- Najmocniejsze cytaty – Szef gabinetu prezydenta twierdzi, że Donald Tusk jest prorosyjski (6)
- Polska to nie kraj, to stan umysłu – Biletomat pobrał 5 tys. złotych za bilet (109)
- Kolekcja interesujących zdjęć – Maluchy z klasztoru Shaolin (4)
- Jakie są fakty o Twoim kraju, o których obcokrajowcy zwykle nie wiedzą? (7)
- Rude jest piękne! (5)
- Polska policja też ma poczucie humoru! (19)
- 7 mniej znanych ciekawostek o koszykówce i wyjątkowych koszykarzach (39)
- Najbardziej januszowe teksty, jakie pracownicy słyszeli w sklepie (154)
30.04
- Największe obciachy – TVN wybiela Marcina Dubiela zamieszanego w aferę Pandora Gate (139)
- Najdziksze newsy tygodnia – Badania pokazały, kim jest statystyczny użytkownik głośnego auta (80)
- Roast me, czyli pojedź po mnie po całości – Dziewczynka z telewizora (51)
- Czy chłopak powinien zerwać z dziewczyną w takiej sytuacji? (110)
- Eropak – Piętnaście razy w ciągu jednej nocy!
- Jak zorganizować się z robotą, odc.3 – Czasem po prostu trzeba to zrobić, ale nie byle jak (16)
- Ludzie opowiadają o „nieszkodliwych” żartach, które zakończyły się tragedią (32)
- Pokaż mi swój kompletnie bezużyteczny talent – Niecodzienne sytuacje na gifach (70)
- Japonia to chyba najbardziej odjechany kraj na świecie (35)
- Kierowcy, którzy nie powinni mieć prawa jazdy (54)
- I weź tu sprzedaj lustro bez ośmieszania się przed całym internetem (20)
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą