Najciekawsze wydarzenia z Polski – konta premium na Pornhubie dla Polaków

Od czasu do czasu słyszy się o tym, że jakiś anonimowy darczyńca zostawił walizkę pieniędzy na progu sierocińca czy kościoła. I choć nam się to nigdy nie zdarzyło, to nic nie stoi na przeszkodzie, by marzyć. Rzeczywistość mogła się nam też pomieszać z filmem (albo być efektem majaków alkoholowych), ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że taką walizkę mogą teraz otrzymać mieszkańcy Kocka, niewielkiego miasteczka położonego w województwie lubelskim. I choć walizka ma postać wirtualną, to jej zawartość jest równie cenna. Oto bowiem Pornhub rozpoczął kolejną edycję akcji „Pornhub Places”, w ramach której przyznaje konta premium mieszkańcom sprośnie brzmiących (po angielsku) miejscowości, żeby wynagrodzić im pasmo upokorzeń związanych z koniecznością opowiadania o miejscu swojego zamieszkania. Wcześniej miastami-ambasadorami największego dostawcy treści pornograficznych w Internecie zostały między innymi austriackie Fucking czy francuskie Orgy. Dzięki zaangażowaniu Noizza, który zapoczątkował akcję promowania polskiej miejscowości, taką szansę otrzymali teraz Kocczanie. Aby wspomóc kandydaturę Kocka, należy na Twitterze lub Instagramie opublikować jakikolwiek materiał z hasztagami #PremiumPlaces i #PORNHUB4KOCK. Zostań filantropem, na jakiego ten świat zasługuje. Poleć Kock. Make Kock big again.

#2. Eksperci uznali, że lotnisko w Radomiu należy zaorać

Trudno stwierdzić, jakiej opinii spodziewało się Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze”, zamawiając ekspertyzę na temat portu lotniczego w Radomiu. Można natomiast z całą pewnością stwierdzić, że przygotowana przez brytyjską firmę projektową Arup opinia jest daleka od pozytywnej. Eksperci z Arup twierdzą, że lepiej byłoby lotnisko zburzyć i zbudować od nowa. Ekspertyza została zamówiona w związku z planami rozbudowy Lotniska Chopina w Warszawie oraz docelowo Centralnego Portu Komunikacyjnego. Radom miałby pomóc Okęciu rozładować część ruchu pasażerskiego. Analiza przygotowana przez Arup nie pozostawia jednak złudzeń – lotnisko w Radomiu nie nadaje się do tego, a zakres prac, które miałyby to zmienić, jest tak duży, że koszty poprawek przewyższają koszt zburzenia i wybudowania lotniska na nowo. Nie przeszkodziło to jednak PLL w ogłoszeniu, że Radom otrzyma wartą niemal 900 milionów złotych pomoc w rozbudowie lotniska. Warto także nadmienić, że PLL najpierw podpisało z władzami Radomia, obecnego właściciela lotniska, list intencyjny w sprawie przejęcia lotniska, a dopiero później zamówiło opinię.

#3. Sprzedawca na Allegro postraszył jednego ze swoich klientów sądem za negatywną opinię

Tyle lat żyjemy już w świecie z Internetem, że pomyśleć by można, że przyzwyczailiśmy się do wyrażanych w nim codziennie opinii, niezależnie od ich nacechowania. Można by też pomyśleć, że grupą, którą powinna już dawno temu zdać sobie sprawę z tego, że ludzie mogą wyrażać swoje zdanie bez skrępowania są redaktorzy JM internetowi sprzedawcy. Przypadek jednego z wykopowiczów dowodzi jednak, że na pewne rzeczy potrzeba dużo czasu, a może być też tak, że nawet jak zgaśnie Słońce, to Janusze biznesu pozostaną Januszami biznesu. Rzeczony wykopowicz wystawił bowiem jednemu ze sprzedawców dosyć nieprzychylny komentarz po tym, jak zamówione przez niego przyprawy odbiegały od przyjętych dla przypraw norm, a dodatkowo zostały wysłane z opóźnieniem. Niedługo potem kupujący otrzymał pismo, w którym pod groźbą przekazania sprawy kancelarii prawnej z anglojęzycznymi nazwiskami w nazwie sprzedawca zażądał usunięcia spornego komentarza. Wykopowicz odmówił i na tym póki co sprawa się zakończyła.

#4. Interia musiała przeprosić znanego polskiego wokalistę za nieprzychylne recenzje jego płyt

Wyrokiem sądu serwis Interia.pl został zmuszony do opublikowania na swoich stronach przeprosin skierowanych do muzyka Rafała Brzozowskiego. Portal, słowami krytyka muzycznego Pawła Walińskiego, negatywnie ocenił starania Brzozowskiego na płytach z 2014 i 2015 roku. W recenzji pierwszej z płyt Waliński przyrównał muzyka do „oślizgłej galaretki” przez to, że Brzozowski „jest ładny, ma ciepły głos, pisze piosenki proste, łatwe i przyjemne”. Dalej krytyk hurtowo wyliczał słabe strony kolejnych utworów artysty, a kropkę nad i postawił przyznając „Mojemu czasowi” tytuł najgorszej płyty roku. Recenzja kolejnej płyty Brzozowskiego, nagranej w duecie z Janem Borysewiczem, nie zostawiła na wokalistach suchej nitki. Waliński nie krył już swojej niechęci do Brzozowskiego i pisał między innymi, że muzyk „jest beztalenciem, które trwa na scenie muzycznej tylko i wyłącznie w obły sposób wdzięcząc się do pań w zaawansowanym średnim wieku i wciskając się do każdego możliwego klakierskiego show”. Brzozowski nie wytrzymał i wytoczył Interii proces o naruszenie dóbr osobistych. W Rozmowie z Wirtualną Polską tłumaczył, że tak naprawdę tego nie chciał i spotykał się z przedstawicielami serwisu, żeby sprawę rozwiązać polubownie.

Czytelnikom zostawiamy ocenę trafności recenzji.

#5. Nie będzie zmian w Kodeksie Pracy (póki co)

Rząd Prawa i Sprawiedliwości nie poprze zmian zaproponowanych przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Pracy – poinformowała rzeczniczka partii Beata Mazurek na Twitterze. Tym samym partia rządząca odcina się od wyników prac komisji, którą sama powołała do życia. Z jednej strony trudno nie odczuwać ulgi po tej decyzji. Wiele mówiło się o nowych pomysłach proponowanych przez komisję, która miała za zadanie zaktualizować stare przepisy i dostosować je do aktualnych realiów. Liczące 1000 nowych artykułów tomiszcze regulowało między innymi kwestię sposobu i terminu wykorzystywania przez pracowników urlopu, limitowało łączną liczbę godzin, jaką w miesiącu pracownik zatrudniony w oparciu o umowę o pracę mógłby przepracować u innego pracodawcy na umowie cywilno-prawnej, a także zakładał odpracowywanie każdej przerwy, której pracownik nie poświęcił na pracę. Przedstawiciele „Solidarności” również wyrazili swoje zadowolenie w związku z decyzją obozu rządzącego. Zastanawia w tym wszystkim fakt, że 18 miesięcy wysiłków komisji, której praca kosztowała ponad milion złotych, został, ot tak, wyrzucony w całości do kosza.

#6. Warszawscy drogowcy położyli nowy asfalt omijając miejsca, gdzie stały zaparkowane auta

Legendzie polskich urzędów dorównuje chyba tylko legenda polskich drogowców. O kuriozalnie rozlokowanych znakach drogowych, niewytłumaczalnych inwestycjach, nagle urywających się drogach rowerowych czy wiecznym zaskoczeniu zimą można by napisać kilka powieści, a i tak byłby to ledwie wstęp do całej historii poczynań drogowców. Jeden z rozdziałów tej pięknej historii napisali ostatnio warszawscy drogowcy wespół z kilkoma kierowcami. Ci pierwsi mieli wylać nowy asfalt na skrzyżowaniu ulic Jana Kazimierza z Sowińskiego. I wylali, ale tylko częściowo, ponieważ ominęli kilka miejsc. A postąpili tak, ponieważ ci drudzy zastawili swoimi autami remontowany odcinek jezdni, ignorując znaki o zakazie wjazdu i robiąc sobie parking z zamkniętej części drogi. Na drodze zostały więc placki starego asfaltu nasuwające tym, którzy znają tło tej historii, skojarzenia z obrysem filmowych zwłok. Drogowcy będą musieli przyjechać jeszcze raz, żeby placki załatać, a burmistrz dzielnicy Wola napisał na Twitterze, że rozważa obciążenie ignorujących znaki kierowców kosztami dodatkowej pracy, choć nie można mieć pewności, że zaparkowane auta znikną, bo w miejsce tych, które blokowały jezdnię za pierwszym razem, pojawiły się nowe.

A poprzednim razem przekonaliśmy się po raz kolejny o innej legendzie - legendarnej przedsiębiorczości Polaków.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7