Jest coś mistycznego w wyspach, które co jakiś czas łączą się wąziutkim przejściem ze stałym lądem. Nic dziwnego, że w takich miejscach budowano czasami zamki czy katedry. Kiedy podczas przypływu woda brała je w swoje objęcia, nieliczni mogli się tam dostać.
Doskonale wiedzą, że narozrabiały, w końcu zrobiły to z rozmysłem (to dla nas oczywiste). Zostały przyłapane, ale nic sobie z tego nie robią, bo dobrze wiedzą, że jesteśmy wobec nich bezsilni.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą