Dzień dobry. Dziś w redakcji spekulacje na temat meczu, tylko mecz i mecz. Czas odetchnąć od tego wydarzenia i zapoznać się z górnolotnymi myślami i problemami naszych cośrodowych milusińskich. Dziś już po raz czterdziesty... I z racji tego wydanie mocno niecodzienne. Boję się jak to przyjmiecie, ale nie bądźcie aż tak surowi.
- Do kobiet, które brały Diane 35! Jakie tabletki miałyście przepisywane przez lekarza po zakończeniu kuracji Diane 35? Bardzo proszę o poważne odpowiedzi! Robię ankietę do doktoratu. Dzięki!
- Tabletki nasenne
- Ja dostałam Omnadren ale zaczęły mi wyrastać włosy na plecach. Nie polecam.
- Tylko Warka Strong!
- Na tym forum - to chyba Warga Strong
- Ja dostałam Logest
- Ja Pavulon.
- Witaminę C, złotko!
- Gilette Mach 3.
- Ja brałem laksigen.
- Jajeczkowałeś?
- Mi po zakończeniu kuracji wyrosły wąsy i już nic nie biorę, odkąd zaczęłam mówić basem i moja figura stała się podobna do figury nrd-owskich pływaczek.
- No to jakie tabletki mam polecić żonie ? Dość mam odplątywania "małego" ze spirali.
- A ja zajadam testosteron, tylko że mi jaja zaczynają rosnąć.
*******
- Nie mogę narzekać. Dziewczyny znają wartość mojego rumaka, toteż pchają się drzwiami i oknami. Przebieram w nich jak w ulęgałkach.
- To zadziwiające. Trzymasz go w mieszkaniu, a nie w stajni. Dlaczego? Jeśli mieszkasz na wsi to jeszcze ujdzie, ale w mieście to już jest problem. Musisz gdzieś trzymać rząd, owies i ostrogi. Gdzie ty to wszystko mieścisz? Poza tym musi być to rumak czystej krwi arabskiej z rodowodem, najlepiej zasłużony na wyścigach, skoro panienki walą do ciebie drzwiami i oknami. Na dodatek muszą mieć bardzo małe noski by nie wyczuć końskich min przeciwpiechotnych. Jak ty to wszystko wytrzymujesz człowieku? Za nic nie chciałbym być w twojej skórze.
- Nie uściśliłeś tylko, czy pchają się drzwiami i oknami by się pośmiać?
- A rano budzisz się z fujarą w ręku i z przerażeniem patrzysz że to nie twoja.
- Ej, marzyciel. Czas iść do łazienki i podleczyć pryszcze.
*******
- Jan Kulowski. Podczas oglądania wczorajszego meczu zastanawiał mnie następujący fakt. Mianowicie komentator o wszystkich zawodnikach wypowiadał się posługując się jedynie nazwiskiem.Z jednym wyjątkiem. Chodzi mi o Jana Kulowskiego. Dlaczego tylko w przypadku tego czeskiego piłkarza stosował pełne imię i nazwisko, a nie samo nazwisko jak w przypadku innych zawodników?
- On ma tak na nazwisko - Jankulovski.
- A na imię ma Marek
- Jak miałem 8 lat, myślałem że polski komentator nazywa się Janciszewski.
- Ładny musi być z ciebie czubek. współczuje rodzicom, że cię spłodzili.
*******
- Odkąd mam komórkę z aparatem fotograficznym stwierdziłem, że wiele kobiet nie nosi w ogóle bielizny.
- Była promocja - komórka za 1zł i okulary gratis.
- Sądząc z poziomu twoich komentarzy i dogłębnej wiedzy na temat płci przeciwnej, wszystkie otaczające cię kobiety noszą jedynie pieluchy.
- Zboczeniec?
- A to źle, czy dobrze?
*******
A teraz aż do końca inna twarz milusińskich. A co. A nie można? Pobawią się w sentymenty, im też wolno!
- A pamiętacie RELAXY z Nowego Targu? Też wyglądały jakby były zrobione w technologii kosmicznej. Panienki w filmie Seksmisja biegały w tych bucikach , aż miło było popatrzeć. Na panienki oczywiście, bo buty były wtedy spod lady.
- Aż się łza w oku zakręciła. To były piękne dni z Relaxami na nogach. Trafiłeś w sedno - gdzie wyroby z firmy Podhale? Udało mi się kupić dwie pary w sprzedaży bezpośredniej i chyba mam jeszcze jedną parę do dziś = musze poszukać.
- Większość miała srebrne Relaxy, a czasem trafiały się złote - kto miał złote ten był kingiem i cała szkoła mu zazdrościła...
- To były czasy. Pojechałem ponad 150 km do sklepu firmowego do Darłowa (tak-buty z nowego targu a sklep w Darłowie). Jechałem PKP pół nocy, by w kolejce stać od 5 rano. Jak otworzyli o 10, jak ludzie ruszyli, to kupiłem sobie 1 parę. Ale za dużych o 2 numery - cóż brało się co było. Kto by tam mierzył i tak nie było miejsca na mierzenie. Ładne były - czarne z jaskrawo zielonymi paskami. Próbowałem zamienić się pod sklepem z kimś innym, ale się nie udało - reszta to byli albo handlarze, albo ci co dobrze trafili. Łaziłem więc w za dużych o 2 numery. I byłem KING
- Ależ byłem dumny jak kupiłem sobie "Relaxy". Były super!!!! Czułem, że w nich mogę wyrwać każdą panienkę.
- Sam miałem srebrno - szare, ale pamiętam też czerwono-czarne (hell edition) i niebiesko czarne (romantic morning).
- Tak, ja sam miałem hell edition, pamiętam jak dziś. Czerwień i czerń. Zadawałem szyku. Faktycznie, łezką się kreci w oku...
- A pamiętacie Sofixy, też były klasa.
- Po Sofixy się jechało do Radomia, też wieczorem , żeby od północy zająć kolejkę... Ach, łza się w oku kręci...
- Nie wiem czy dobrze pamiętam ale Sofixy to były chyba te z rzepami? Ale to był bajer! Kto miał takie buty ten rządził...
- Jestem miło zaskoczony, że trafiłem na forum inteligentnych ludzi, potrafiących normalnie dyskutować bez obelg, wulgaryzmów. Pozdrawiam serdecznie! Tak trzymać! P.S. Ja jeszcze pamiętam konkurencję dla Relaxów - Sofixy - takie szare i bardziej miękkie.
- To zaskoczenie łatwo wyjaśnić. Żeby pamiętać Relaxy trzeba mieć lat trochę więcej niż Generacja X.
- Ja na przykład nie znosiłem Relaxów, ich podeszwa nie dała się wyślizgać, a w mojej klasie liczyły się zimą tylko śliskie buty!!! Co nie zmienia faktów że buty były zarąbiste.
- No - to prawda. Znacznie lepiej ślizgały się właśnie Sofixy - ale kopyto marzło. Ale cóż się nie robiło dla dobrej zabawy. Na górkę w Relaxach, potem przekładka na Sofixy i jazda. Tylko te Sofixy z rzepami - był to szał (bo nowość - rzepy!), ale one jak namokły słabo trzymały.
- Jak zakładałem Relaxy, to zaraz laski na mnie leciały.
*******
- Normalnie mam łzy w oczach!!! Strzelało się jeszcze z karbidu z puszek po farbie, i z dzwonków rowerowych. W lato chodziło się nad jezioro (bez specjalnej opieki!!!), a zimą zjeżdżało ze stromych górek (było parę wypadków na sankach i nartach).
- Zrobić sobie samodzielnie za radą Adama Słodowego traktorek z drewnianej szpulki po niciach napędzany gumką odciętą z dętki rowerowej (najlepiej od kolarzówki), który bez problemu pokonywał piasek, błoto, wodę i różne problemy na ziemi z jakimi nie zawsze dzisiaj poradzą sobie Waypery. Nic zupełnie to nie kosztowało poza fantazją, a jeździło. Niech dzisiaj ktoś spróbuje pojeździć na fantazji... Od razu ugrzęźnie na braku kasy.
- W tej chwili przypominam sobie jak jadłem z kumplem trawę i mrówki, były trochę kwaskowate... To były piękne czasy
- A ja pamiętam jak biegałam z kumplem po śmietnikach i szukaliśmy wszystkich metalowych przedmiotów, żeby składać na balkonie rakietę. Też jakoś żyję i nie nabawiłam się infekcji skóry, nie złapałam żadnego syfa. To były czasy...
- Kochani a pamiętacie oranżadę w proszku, watę cukrową w foliowych woreczkach, kultową lemoniadę w woreczkach (zawsze po tem miałem czerwone zęby).
- A dlaczego nikt nie pamięta o LIZAKACH KODŻAKACH w zielonym papierku z kolorowymi paskami??? to jest skandal!!! I o posklejanych landrynkach sprzedawanych w papierowych torebkach, potem się to jadło razem z tym papierem, a jak smakowało!
- A woda sodowa sprzedawana na ulicy w szklanych szklankach wielokrotnego użytku, droższa była z sokiem.
- Oj łza się w oku kręci... Kefiry, z których się strzelało... Kapsle "poduszkowce" i trasy na chodnikach... Grupowe wypady na okoliczne działki, woda z saturatora... Rower - to Wigry - bo Jubilat to była rzadkość ... Akcja "mleko" w szkołach i wiele innych spraw tak obcych dzisiejszym czasom...
- A pamiętacie te stylonowe fartuszki z przyszywaną tarczą na rękawie? I czerwono - granatowe juniorki? Ohyda. A na WF trzeba było mieć koniecznie białą podkoszulkę i tenisówki. Pamiętam jak pojawiły się te z Chin, białe z czerwoną gwiazdką z boku. A te kosmiczne buty Relax - sztywne, że prawie noga się w nich nie zginała. I szampon Bambino i gazetę "Razem" i "Świat Młodych"? A dla dzieci "Płomyczek" i "Płomyk"
- Do karbidu trzeba było mieć dojścia, ale piłeczki ping pongowe w pudelku po zapałkach to świetna zabawa, ping pongi o dziwo (jako jeden z nie licznych artykułów) były dostępne zawsze.
- Czasami pojawiła się pepsi w butelce, to sączyło się ja przez pół dnia.
- Ale jak się ta parę dżinsów szanowało! A poza tym jest jeszcze jedna wielka zaleta tamtych czasów: Nie było dresów z paskami z boku.
- Były... Polsport je robił.
- Ale ci co je nosili nie byli dresiarzami - i dlatego te czasy były fajowe.
- Dodam jeszcze że my zaczytani w przygody Pana Samochodzika, Marka Piegusa, Paragona i innych, też chcieliśmy takie przygody przeżyć (moi uczniowie z gimn. nie znają tych książek) . Dziś wystarczy niestety mieć forsę, a wtedy i "dobrzy" kumple się znajdą i cała reszta też... Tylko nic już nie będzie jak kiedyś
- Zapomniałem o "tarapatach" - przynajmniej w Krakowie tak się nazywały. To były dwie łyżwy przyczepione do deski i na tym zjeżdżało się w zimie z góry - najczęściej do rzeki lub na jezdnię... Ech, łza się w oku kręci. No i fakt, mieliśmy fajnych kolegów, sami tez byliśmy fajni. Mieliśmy serce, pomysły i chęci. A teraz mamy depresje (przynajmniej ja mam). Pozdrawiam
- Ja kiedyś, jako czterolatek, zjadłem nawet żaróweczkę od latarki. I żyję.
- Jak byłem niewiele starszy wpierniczyłem kompletnie sprawny nabój od kbksu. Wydaliłem go
- A pamiętacie jak straszyli nas "czarną wołgą"?
- Czarna Wołga! Kurczę, właśnie mi o niej przypomniałaś!
- FAJNIE BYŁO.
- Wszystko pięknie, gdyby nie ten Czernobyl...
- A po 1980 zaczęły się rodzić dresy...
- Ale nie mieliście czasu na naukę języka polskiego! Teraz są efekty!
- " WON" !!!
- Grzeczności też was nie nauczyli.
- Oj widać głupotę. Cytat "paszoł won" pochodzi z opowiadania Czechowa.
- Ta tak se tłumacz.
- Spadaj zielony smarku.
I tym nostalgicznym akcentem kończymy dzisiejsze spotkanie. Do zobaczyska za tydzień i mam nadzieję, że się podobało...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą