Simon White uznał, że wynajem mieszkania jest zdecydowanie zbyt drogi i rozwiązał ten problem w sposób dość drastyczny, ale skuteczny. Mężczyzna zakupił starą szalupę ratunkową, spędził pół roku na jej adaptacji i tak stał się właścicielem małej pływającej kawalerki.
36-letni ojciec dwójki dzieci po śmierci własnego ojca uznał, że powinien zorganizować swoje życie tak, aby mieć więcej czasu dla rodziny. Zakupił szalupę ratunkową wyprodukowaną w latach 80. i przez sześć miesięcy ją remontował i modernizował. Musiał w niej założyć instalację elektryczną, hydrauliczną oraz piecyk do ogrzewania drewnem.
Szalupa większość swojego "życia" spędziła przytwierdzona do platformy wiertniczej na Morzu Północnym, gdzie miała być ostatnią deską ratunku dla nafciarzy w przypadku katastrofy. Do łodzi miało się zmieścić 56 osób i w sytuacji awaryjnej byłaby zrzucona z wysokości kilkunastu metrów wprost do wody.
Modernizacja pochłonęła 16 000 funtów, ale dzięki niej na jednostce pływającej jest bieżąca woda, ciepło i sucho. W łodzi znajduje się kuchnia, salon, dwie sypialnie i łazienka. Prąd zapewniają panele słoneczne zainstalowane na dachu.
Teraz cumowanie łodzi na rzece Avon w Bristolu kosztuje go 2000 funtów rocznie, czyli "niemal za darmo", porównując do 9500 funtów za mieszkanie. Pan White na co dzień mieszka sam, ale w weekendy przejeżdżają do niego dzieci, które uwielbiają szalupę.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą