Ta historia jest pełna paradoksów, zaczynając od tego, że 55-letnia Julia High na co dzień pracuje jako urzędnik imigracyjny. Kiedy wróciła do domu po dwudniowej nieobecności, w drzwiach ujrzała ubraną w jej ciuchy Cygankę oraz siedzącą przy stole w jadalni rodzinę konsumującą jej wino. Kiedy ją zobaczyli, zaproponowali nawet wspólny kieliszek...
Dom miał jej rzekomo przekazać syn kobiety, który oświadczył, że ta nie żyje. Cyganka miała nawet przygotowany dokument (fałszywy) potwierdzający jej słowa. Problem w tym, że Julia, która mieszka w tym domu od 30 lat, jest samotna i nigdy nie doczekała się dzieci.
Upłynie jednak wiele czasu, zanim kobieta ponownie się wprowadzi. Z domu zniknęło mnóstwo przedmiotów różnej wartości - sprzęt RTV, AGD, dywany, sztućce, produkty spożywcze. Cud, że ostała się szafa i łóżko.
Grupa Cyganów tłumaczyła się, że przecież zmarła i tak nie będzie tego potrzebować, a nie wiedzieli co z tym zrobić.
Cały 30-letni dorobek mojego życia spakowany w worki na śmieci. Nie życzę nikomu tego, jak się teraz czuję.
Uszkodzili między innymi instalację wodną w kuchni i łazience, której naprawa będzie bardzo kosztowna.
Kolejnym jest fakt, że po usunięciu przez policję, cygańska rodzina wprowadziła się do kolejnego domu, położonego zaledwie dwie ulice dalej. Jak się okazało, jest to nieruchomość brytyjskiego lekarza, który zamierzał ją wyremontować - przez jakiś czas stała więc pusta. To właśnie ten fakt wykorzystali Cyganie.
Pytana o wprowadzenie się do domu Julii stwierdziła, że nie zna tego domu i nie wie o czym mowa.
Nowym sąsiadem cygańskiej rodziny jest mężczyzna z Rumunii. Kiedy poznał całą historię dodał tylko, że jest mu bardzo wstyd, ponieważ przez takie osoby, reputacja jego kraju bardzo cierpi.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą