Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki XXVII - bita śmietana, lody i języki

30 213  
12   32  

Dziś kolejna odsłona historii niesamowitych, historii śmiesznych, historii powalających na kolana a przede wszystkim historii prawdziwych, które wydarzyły się naprawdę i którymi bojownicy mieli odwagę się z nami podzielić.

Krolowa_sniegu potwierdza, że do szkoły warto chodzić i jeszcze czerpać z tego przyjemność. Wystarczy tylko mieć w klasie odpowiednie koleżanki.

Liceum, lekcja niemieckiego.
Do odpowiedzi zostaje wezwana koleżanka o nikłym pojęciu o języku, na tablicy widnieje zdanie ’lachen ist Gesundheit’, które należy przetłumaczyć. Koleżanka stoi... myśli... Nauczycielka próbuje pomóc:
- No, powiedz co znaczy ’lachen’ ?
- Ciągnąć ?

Sporej dawki rozrywki może także dostarczyć nam kadra nauczycielska. Micbea udając się na lekcję biologii pewnie nie spodziewał się, że za chwilę wyląduje ze śmiechu na podłodze.

Lekcja biologii w naszym liceum. Lekcja dotyczy higieny intymnej. Uczeń czyta referat na temat mycia narządów i znaczenia tej czynności dla ludzkości. Kończy swój wywód i w tym momencie pani profesor zwraca się do naszych kochanych, młodych, chłonnych wiedzy uczniów tymi oto słowy:
"No dobrze, to tyle ogólnie, jeśli chodzi o higienę narządów płciowych. Jak chcecie się dowiedzieć więcej to musicie sobie pogrzebać."
Cała klasa w śmiech.
Pani po chwili kontestacji:
"Hmmm, oczywiście miałam na myśli pogrzebanie w książkach i w Internecie".

Tak, tak, teraz niech się tłumaczy. Nie zapominajcie jednak o tym, że w szkole nie należy tylko się bawić i śmiać, ale także uczyć. Szczególnie języków. Bo potem to o Tobie mogą krążyć historie takie jak ta, którą opowiedział nam dante 78.

Mam znajome małżeństwo - Polkę i Anglika. Mają syna - parolatka (sorry, nie znam sie na dzieciach więc wieku nie podam - tak coś koło metra ma ;-) ), no i ten mały jest dwujęzyczny. Z tym, że chętniej mówi po angielsku, bo w ciągu dnia więcej czasu spędza z tatą. Kiedyś przyszedłem do nich z wizytą. Mat (czyli junior) korzystał właśnie z nocnika. Sfinalizował, co miał sfinalizować i drze się z łazienki - Daddy, I’ve finished!
Na co Paul:
- Po polsku, proszę.
A Junior jeszcze głośniej:
- TATO, JESTEM SKOŃCZONY !!!

Niektórzy jednak nie widzą żadnych przeszkód w porozumiewaniu się z przybyszami zza granicy, nawet jeśli nie znają ich języka. Oto, jakiej sceny świadkiem był Yaa:

Miejsce akcji: Kraków - tramwaj nr 15.
Czas akcji: godz. 15.04 - 15.06
Występują:
1. [B]abcia - wiek z wyglądu 70 - 80 lat, taka typowa babinka,
2. [W]nuczka - tak mi się zdaje, sądząc z przebiegu akcji,
3. [T]atuś - obcy, nie z rodziny babuni, Anglik - turysta,
4. [D]zieciak - tak ze 2 - 3 lat, taki mały szkrab, syn Anglika - też Anglik.

Wchodzę do tramwaju jak zwykle o 15.00. Przeciskam się przez tłum szukając kasownika, tuż za mną dobiega mnie płacz dzieciaka. Rozglądam się, patrzę do tyłu. Tak, już wiem kto płacze. Jest też tam kasownik, więc zbliżam się do niego i kasuję bilet. Po skasowaniu staję obok "aktorów".
Na dwóch siedzeniach vis a vis siedzą [B]abcia i [D]zieciak, obok dziecka stoi [T]atuś, a obok babci [W]nuczka.
Dzieciak drze się w niebogłosy, okropnie płacząc.
[D] - Dady, dady...
[T] - Silence son, we get out soon...
Nic to jednak nie pomaga, dzieciak nie daje się przekonać.
Do akcji wkracza [B]abcia, przybliża się do dzieciaka i głaszcze go po głowie.
[B] - Dlaczego ty płaczesz ? Nie wolno tak płakać. Zobaczysz, tatuś będzie zły na Ciebie. Dostaniesz klapsa. Jak można tak płakać. Zobacz, tam jest dziewczynka i spokojnie siedzi, a ty ciągle płaczesz.
Dzieciak patrzy na nią, jak na kosmitę. Na chwilę się uspokaja, ale za moment jeszcze bardziej się drze.
Na to [W]nuczka:
[W] - Babciu on nie rozumie...
[B] - Jak to nie rozumie ? Rozumie !
[W] - On nie rozumie.
[B] - Jak to nie rozumie, to jest duży chłopczyk, na pewno rozumie !

W autobusie tak jak w tramwaju, różne ciekawe scenki można zobaczyć. Pscolka wyjawiła nam przeprowadzoną przez dwie kobiety rozmowę, którą usłyszała jadąc do szkoły.

Żeby może jakoś je przybliżyć dodam, że twarz miały zaciągniętą kucykiem chyba aż za uszy.  Czarne włoski, ’ulizane’ na tzw blacharę. Ale co tu dużo mówić... Do rzeczy!
Szczególny dialog dziewczyn wyglądał następująco:
- Ty! E... To on jest od ciebie tylko 4 lata starszy ??
- Yy.. Noooo...
- No to znaczy, ze ty jestes od niego hmmmmm... tylko 4 lata młodsza!
- Mhm...
- Eee... To jest między wami tylko 8 lat różnicy...
Tak jak stałam, tak musiałam usiaść... 
Na szczęście, a może niestety nie spotkałam więcej tych dwóch.. A szkoda.
Może czegoś więcej mogłyby mnie jeszcze nauczyć

Crishaq opowiedział nam o przygodzie pewnej turystki przebywającej w Kraju Kwitnącej Wiśni.

Pewna pani, przebywająca w czasie pobytu w Japonii jako gość znanej firmy elektronicznej, zafascynowała się folklorem tego kraju. Podczas pobytu w restauracji spodobał się jej egzotyczny ornament wyrysowany na okładce menu.
Przerysowała go sobie na serwetkę, a po powrocie odtworzyła własnymi rękoma na dzierganym swetrze. Często go wkładała bo wzór budził zainteresowanie. Gdy do Polski przyjechali z wizytą Japończycy, kobieta oczywiście ubrała go. Gdy Japończycy ją w nim zobaczyli mocno się zdziwili. Jak się okazało ornament był napisem oznaczającym:

"Smacznie i tanio"

Xtend przesłał nam mrożącą krew w żyłach historię. A ja się zastanawiam, skąd biorą się takie sekretarki sesese :C

Koleżanka mi przesłała (...). Fakt z życia kuzyna:
"Odwaliłem wczoraj tekst tygodnia. Byłem w firmie XXX - producenta lodów. Naprawiałem ksero. Latem czasami częstują nas tam lodami XXX. No więc siedzę tam i grzebię przy maszynie, gdy do biura wpada sekretarka, jak piękna tak głupia, i już na wstępie wali tekstem:
- O! Pan od ksero! Może zrobić panu kawy albo herbaty?
- Nie, dziękuję bardzo.
- A może loda? (szczena mi opadła )
- Nie w godzinach pracy proszę pani.
Pół biura (faceci) tarzało się po dywanie. Reszta była purpurowa. A panienka zmyła się piorunem."

Czasami zwolnienie z pracy może być świetnym powodem do "odwdzięczenia" się tym wszystkim prezesom, szefom, kierownikom i innym przełożonym za wszystkie lata wspólnej mordęki. Tak też uczynili bohaterowie opowieści prarepa.

Kiedyś dwaj swieżo zwolnieni marketingowcy z firmy, w której pracuję, sporządzili plakaty reklamowe, wykorzystujące dokładnie wzornictwo i czcionki reklamówek sieci pewnej sieci sklepów, będącej tej firmy klientem. Na plakatach było napisane:
"Promocja bitej śmietany XXX ! (taka bita śmietana w sprayu). Kup co najmniej dwa opakowania, wejdź do pokoju kierownika sklepu (w tych sklepach jest to możliwe z hali sprzedaży) i opryskaj go bitą śmietaną Cessibon, a on da Ci 100 złotych"
Na plakacie była seria zdjęć dwóch młodych ludzi obsikujących tak śmietaną jakiegoś typa w garniturze, który się z tego cieszył jak pszczółka i dawał im stówę. Te plakaty chłopcy druknęli na odchodnym w firmie w odpowiednim formacie i raniutko pierwszego kwietnia 1999 roku rozmieścili je po sklepach, gdzie byli dobrze znani personelowi, więc ten się nawet specjalnie nie dziwił.
Na dwunastu kierowników sklepów trzech zostało obsikanych. W pozostałych połapano się i zdjęto plakaty. Chryja z tłumaczeniem się klientowi była zupełnie niesamowita.

Jak wiadomo, najłatwiej zapamiętać coś przez opowiednie skojarzenia. Czasem może to być jednak zgubne. Tak jak w przypadku bohatera historii mayshake’a.

Do przychodni wchodzi kobieta i pyta:
- Przepraszam, czy jest dzisiaj dr Szmacińska?
Nasz doktor: "Kto?"
Kobieta: "Dr Szmacińska"
Doktor (po namyśle): "Wie pani, ja broń Boże nie chcę nic sugerować, ale być może chodzi pani o szefową kliniki, doktor Zdziarską"
Kobieta: "O, właśnie, właśnie..."

Kociara obsługuje pewnego klienta, który w nosie ma wszelkie formalności, papierki, formularze i inne tego typu rzeczy. Uważa je za coś całkowicie zbędnego i w ogóle sie nimi nie przejmuje. Czasem bywa to jednak zgubne.

Dzwonię do tego klienta. Zapis rozmowy:
- Dzień dobry, chciałam do pana podjechać z dokumentami.
- Ale mnie nie ma w gabinecie
- To może pan przyjedzie do mnie?
- No coś ty k**wa! Jeszcze dzisiaj miałem wypadek!
- Ojej, ale żyje pan?
- No żyję, ale k***wa jeden piź***lec przy***bał mi w samochód!
- O matko!
- No, że przyjebał to ch*j, ale  zmarzłem jak ostatnia pi**a, bo mi samochód odholowali!
- Aż tak rozbity ?
- A gdzie tam rozbity! OC nie wykupiłem k**wa!

A na koniec absolutny rarytas - kilka kwestii, które zajac uzbierał przez całe swoje życie a których wolałby nigdy więcej już nie wypowiadać.

Gram w bilard z kolegą. Biję czarną bilę do narożnej uzy. JEBUT! Odbiła się tuż obok od bandy i wpadła do przeciwległej. Przegrałem i krzyknąłem:
- Cholera, nie w tą dziurę wcelowałem... ŻEBYM WIĘCEJ NIE MUSIAŁ TEGO WYPOWIADAĆ!

Korytarz mojej szkoły. Jak wiedzą niektórzy, noszę długie włosy, które mam zwyczaj związywać gumką. Przechodzi obok mnie koleżanka:
- Andrzej, czemu rozpuściłeś włosy?
Macam się z tyłu. Rzeczywiście są rozpuszczone.
- A, gumka mi spadła... ŻEBYM WIĘCEJ NIE MUSIAŁ TEGO WYPOWIADAĆ!

Przed sesją WFRP. Mój kolega (ja miszczuję) turla na profesję. Wyturlał, patrzę do tabeli - najemnik.
- No Bartek, teraz, szukamy - wertuję kartki (profesje są spisane alfabetycznie) głośno myśląc - banita... druid... handlarz... poborca podatkowy... oj, sorry, chyba Cię przeleciałem. ŻEBYM WIĘCEJ NIE MUSIAŁ TEGO WYPOWIADAĆ!!

Gram z kolegą w szachy. Kolega zajął skoczkiem bardzo korzystną sytuację w centrum planszy, więc myślę nad rozwiązaniem. Kolega zniecierpliwiony:
- Czemu tak długo myślisz ?
- Ten koń mi tutaj źle stoi... NA WSZYSTKIE DEMONY SETA, ŻEBYM WIĘCEJ NIE MUSIAŁ TEGO WYPOWIADAĆ !!!

Oczywiście, gdy podobne zabawne historie wydarzą się w waszym życiu, nie zapomnijcie podzielić się nimi na forum "KAWAŁKI MIĘSNE". Dla najlepszych - poczytne i zaszczytne miejsce na naszej stronie głównej! Innych nagród nie przewidziano - wciąż czekamy na coś co nas naprawdę powali... :)


Oglądany: 30213x | Komentarzy: 32 | Okejek: 12 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało