Dziś o tajemniczym napisie, wierszyku o lasce, kolorowym wyświetlaczu oraz o piosence zaśpiewanej podczas przesłuchania do przedszkola.Dawno, dawno temu (naprawdę dawno, za mną już wiek Mickiewiczowski), gdy miałem kilka lat i pacholęciem niewinnym byłem, jechałem sobie takim staaarym pociągiem (lokomotywa ciuchcia, wagony typu bonanza) razem z moją babcią, znajomymi i ich synami (starsze ode mnie były urwipołcie i z tego powodu cała ta historyjka, bo już bardziej doświadczeni byli) w okolice Leżajska, gdzie mieliśmy spędzić kilka dni wakacji. Ponieważ znajomy babci mej był kolejarzem, mieliśmy zarezerwowane dwa przedziały - jeden dla dorosłych, drugi dla dziatwy. Po kilku godzinach jazdy, jak już znudziło się nam wyglądanie oknem, przesiadanie się po wszystkich siedziskach w przedziale, a nawet bieganie po korytarzu, zaczęliśmy zgłębiać tajemnicze napisy wyskrobane ostrymi przedmiotami w różnych miejscach przedziału. I tak, między innymi, na stoliku pod oknem był wycięty wzór wyglądający w przybliżeniu tak:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą