Napisał do nas pan Leon Zdrowaprostata z Wałbrzycha, doświadczony, 90 letni lekarz geriatra, który karierę rozpoczął już w latach trzydziestych i do tej pory pozostaje ekspertem w sprawach prostaty. Ten zagorzały meloman pisze do nas mocno zbulwersowany po ostatniej swojej wizycie na koncercie w filharmonii wałbrzyskiej. Pisze tak:
„trwał właśnie koncert w filharmonii wałbrzyskiej, na którym jako meloman czułem, że wznoszę się na wyżyny doznań duchowych i emocjonalnych. W czasie jednej z dramatycznych pauz, które tak cudownie wplótł Wagner w swój utwór ktoś z jednego z pierwszch rzędów krzyknął pełnym dramatyzmu głosem:
- Czy jest na sali lekarz!?
Ja na takie dictum szybko poderwałem się do góry i zacząłem się szybko przepychać do przejścia. To mogła być prostata. Kiedy ów osobnik mnie zauważył krzyknął do mnie tylko:
- Ale zajebiście grają! No nie, doktorku?
Co za chamstwo! Oburzające! Skandal! Co powinienem zrobić w takiej sytuacji, nigdy nie miałem do czynienia z chamami?"
Od redakcji:Proszę pana, Joe Monster nie jest Bogusławem Kaczyńskim. To prawda, że doradzamy na temat savoir-vivru, lecz nasze konsultacje nie obejmują niestety filharmonii. Trudno nam dać w tej sytuacji konstruktywną radę, ale intuicja podpowiada nam, że przyczyną tego skandalicznego zachowania była chora prostata. Należy ją wyleczyć jak najszybciej.
Redakcja Joe Monster
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą