Szukaj Pokaż menu

Między nami lekarzami

11 918  
3   9  
Dwaj lekarze siedzą na dyżurze - a że są bardzo dobrymi kumplami, nie mają przed sobą tajemnic. Jeden z nich zwierza się drugiemu:
- Wiesz co, stary? Mam wrażenie, że żona mnie zdradza.
- No. To nieprzyjemne, ta świadomość, że jest się rogaczem...
- A właśnie: zauważyłem, że w ogóle mi rogi nie chcą rosnąć.
- No co ty, stary! Przecież to się tylko tak mówi, że rogacz...
Na co pierwszy oddycha z ulgą:

Po ryju w kościele

16 115  
11   3  
Pewien facet przyszedł do pracy z podbitym okiem. Koledzy z pracy oczywiście chcieli wiedzieć co się stało. początkowo unikał odpowiedzi ale tak go męczyli, że w końcu powiedział:
- Wczoraj poszedłem do kościoła i tam się to stało...
Koledzy dopiero teraz tak naprawdę się zaciekawili:
- Jak to? W kościele? Ale jak??? Opowiadaj... opowiadaj...
Na co facet zrezygnowany mówi:
- No... byłem wczoraj na wieczornej mszy i przede mną siedziała największa kobieta jaką w życiu widziałem, kiedy wszyscy podczas mszy wstali, zauważyłem że sukienka wetknęła jej się w, tak na marginesie - największą jaką w życiu widziałem, dupę... Więc postanowiłem jej pomóc i szarpnąłem lekko jej sukienkę żeby jej to wyciągnąć... Na to ona obróciła się z ogromnym oburzeniem i krzykiem, że sobie nie życzy i przywaliła mi... I tak to było...
Koledzy mieli z niego ubaw przez kilka najbliższych dni...
W następnym tygodniu ten sam facet znowu przyszedł z podbitym okiem...
Ciekawość kolegów sięgnęła zenitu... Zapytali żartobliwie:
- Co? Znowu w kościele dostałeś???
On z posępną miną:
- Nooo taaak...
Na co koledzy z niedowierzaniem:
- A co? Znowu jakiejś coś wyciągnąłeś?? Opowiadaj... opowiadaj...

Sekretne pamiętniki Bractwa Pierścienia VI

19 550  
10   7  
NIEZWYKLE TAJNY DZIENNIK GANDALFA SZAREGO:

Dzień pierwszy:

Dotarłem do Shire. Cała ta kraina to jakby wielki koncert niewinności i delikatnej urody. Może to przywidzenie, ale czy przypadkiem Frodo się nie onanizował na polance tuż zanim przybyłem?

Dzień drugi:

Urodziny Bilba niezwykle udane, chyba pół Shire to jego kuzyni. Szyscy tacy mili. Bilbo tesz. Szwiatła takie śliszne. Frodo tesz nie taki zzzzły. Hobbici szom takie chochane. Uuuups...pszyglebiłem...

Dzień trzeci:

Olbrzymi galopujący kac. Ruszam do Minas Tirith po aspirynę.

Dzień dwunasty:

Przybyłem do Sarumana po radę w sprawie Pierścienia, ale ze zdumieniem odkryłem, że opanowało go zło. Nikt mi nigdy niczego nie mówi! Pewnie była jakaś notatka w tej sprawie, tylko ten łotr Radagast znowu gwizdnął listy z mojej skrytki pocztowej.

Dzień trzynasty:

Uwięziony na szczycie wieży. Wspaniały widok, lecz ciągle mży, co nie wpływa korzystnie na moją spiczastą czapkę. Aby trochę się rozerwać zacząłem pluć w dół gumą do żucia. Trafiłem kilka orków :)

Dzień czternasty:

Wpadł z wizytą Saruman i chciał się podotykać. A takiego!

Dzień szesnasty:

Jestem sam jak palec. Może Saruman nie jest taki nieatrakcyjny? Gdyby tylko nie miał tych wielkich nozdrzy i szponiastych paznokci...no tak, oczywiście. On jest zły. Nie mogę.

Mie mogę!!!

Dzień dziewietnasty:

Uciekłem i jestem w Rivendell. Sam zaczął przesadzać z ilością kąpieli. Wykąpał Froda już dziesięć razy, elfom skończyło się truskawkowe mydełko. Elrond zaczyna się denerwować.

Dzień dwudziesty:

Elrond zdecydował wysłać Froda gdzieś daleko, bo nie mógł się w żaden sposób dostać do łazienki na pierwszym piętrze. Zgodziłem się wyruszyć z Drużyną w razie gdyby Sam chciał wykąpać również MNIE. Przydałoby mi się...

Dzień dwudziesty pierwszy:

Aragornowi zaczyna się podobać Frodo. No cóż, Sam go zabije, jeśli czegoś popróbuje.

Dzień dwudziesty drugi:

Zapytałem Sama, czy ma ochotę mnie wykąpać. Odparł „Ha ha, ale z pana żartowniś, panie Gandalf”. Bezużyteczny smarkacz.

Dzień dwudziesty czwarty:

Na szczycie Karadhrasu bardzo zimno. Aragorn wygrał walkę o to kto ma nieść Froda. Boromir obrażony. Jeśli Legolas tak dalej będzie pomykał po tym śniegu, chyba mu przyłożę kosturem.

Dzień dwudziesty piąty:

Nie chcę ruszać do Morii, Balrog przypuszczalnie wciąż wściekły z powodu naszej nieudanej randki podczas Drugiej Ery.

Dzień dwudziesty szósty:

Jesteśmy w Kopalni Morii. Tak, Balrog wciąż wściekły.

Dzień dwudziesty siódmy:

Wpadłem do przepaści. Balrog to drań! Zrobił ze mną kilka rzeczy, których tu nie opiszę, zanim pozwolił mi opuścić te tunele! Postanowiłem nic nie mówić Drużynie. Wymyślę jakąś historyjkę o bohaterskiej bitwie. Ruszam do Elronda po pomoc medyczną, jestem cały poparzony w miejscach niezwykle wstydliwych. Mam nadzieję, że nie będzie się śmiał. A jeśli będzie to opowiem wszystkim o jego zboczonym weekendzie z Sauronem! Ha!

--
Dla Joe Monstera przetlumaczył RoboFH, autorką jest Cassandra Claire
10
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Po ryju w kościele
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu Sekretne pamiętniki Bractwa Pierścienia V
Przejdź do artykułu Perfidny trolling komputerowy
Przejdź do artykułu Sekretne pamiętniki Bractwa Pierścienia II
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu Kamikadze są wśród nas

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą